piątek, 1 stycznia 2016

Przygotowanie łuku do strzelania cz. 3 SPRAWDZENIE GEOMETRII - osiowość i ugięcie ramion

Jak już wspomnieliśmy w poprzednim odcinku, pierwsze, wstępne sprawdzenie geometrii łuku powinno się wykonać tuż po założeniu cięciwy, kiedy wciąż w pełni go kontrolujemy. Jednak mając łuk przełożony przez nogę albo oparty pod kolanami trudno jest wyłapać niedoskonałości jego kształtu, poza najbardziej oczywistymi. Kiedy więc możemy już wziąć go swobodnie do ręki, pora na bardziej szczegółowe oględziny.
Najpierw rzućmy jeszcze raz okiem na pętle cięciwy; sprawdzaliśmy już, czy są prawidłowo zaczepione i nie zsunęły się z ramienia na bok, ale teraz upewnijmy się, że leżą DOKŁADNIE na środku i nie są skręcone - w razie czego poprawmy; nie ma sensu przechodzić do następnego kroku, dopóki pętle są ułożone niewłaściwie.
Pętle zwijają się szczególnie chętnie jeśli cięciwa jest kiepsko zrobiona, lub jej główna część jest za mocno skręcona, o czym nieco później.
Jeśli nasza cięciwa jest bardziej tradycyjnego typu, z pętlami wykonanymi za pomocą węzłów, musimy jeszcze zwrócić uwagę, czy węzeł leży prawidłowo, czyli że wolne końce wychodzą z niego na zewnątrz, a nie są przyciśnięte do brzuśca łuku.



Teraz należy ująć łuk w ten sposób, że możemy popatrzeć na niego wzdłuż cięciwy, najpierw z jednego, a potem z drugiego końca. Napięta cięciwa wykreśla nam idealnie prostą linię, według której możemy łatwo ocenić, czy końce ramion leżą w osi, czy też uciekają trochę na lewo czy na prawo. Umiarkowane boczne odchylenia dostrzegalne po założeniu cięciwy nie powinny być powodem do niepokoju. Martwić się należy dopiero wtedy, jeśli skrzywienie uparcie nie daje się skorygować, albo problem wraca (czy wręcz powiększa się) po kilku strzałach.
Trzymając jedną dłonią za majdan, drugą ujmujemy podchwytem koniec ramienia, które chcemy skorygować; palce powinny leżeć na brzuścu i przyciskamy nimi pętlę cięciwy do łuku, aby nie przesunęła się przypadkiem w bok. Teraz naciskamy nasadą kciuka i wyginamy koniec ramienia w bok, w stronę przeciwną do istniejącego skrzywienia. Nie należy przesadzać, ramię łatwo daje się przepchnąć o kilka stopni (mniej lub bardziej, w zależności od konstrukcji konkretnego łuku), ale kiedy poczujemy, że materiał zaczyna stawiać opór i sztywnieć, wtedy nie pchamy dalej, tylko przytrzymujemy w tej pozycji przez kilka-kilkanaście sekund, odpuszczamy i sprawdzamy osiowość. Powinno być już lepiej. Jeśli jeszcze nie jest całkiem dobrze, ponownie naciskamy na koniec ramienia - przy czym nigdy nie wyginamy go mocniej niż za pierwszym razem, tylko ewentualnie trzymamy dłużej w wygiętej pozycji.
Często zdarza się, że nieco przesadzimy i koniec ramienia przejdzie za mocno na drugą stronę, wtedy leciutko korygujemy w przeciwną. Zauważmy, że w zależności od tego, w którą stronę przeprowadzamy korektę, raz będzie nam wygodniej trzymać majdan w lewej dłoni a koniec ramienia w prawej, a raz odwrotnie. Po kilku takich naciśnięciach w lewo i w prawo powinniśmy wreszcie ustawić ramię w osi, wtedy bierzemy się za drugi koniec łuku.

Kiedy już uporamy się z osią podłużną, powinniśmy popatrzeć na łuk z boku. Najczęściej mamy do czynienia z konstrukcjami prawie symetrycznymi, czyli takimi, w których ramiona są tej samej lub bardzo zbliżonej długości i powinny uginać się niemal jednakowo. Zaraz po założeniu cięciwy, zwłaszcza jeśli robiliśmy to sami "przez nogę" zamiast we dwie osoby, często możemy zaobserwować, że mimo całej naszej staranności jedno z ramion wygina się nieco bardziej niż drugie. W takim przypadku ujmujemy w dłoń owo bardziej wygięte ramię w takim miejscu, aby końcami palców móc dosięgnąć cięciwy i ściskamy, przyciągając cięciwę do ramienia. W ten sposób wypłaszczamy słabsze ramię łuku a zmuszamy do większego wygięcia drugie. Można to robić dość energicznie, wyginanie łuku w osi symetrii jest oczywiście o wiele bezpieczniejsze niż w bok. Po kilku-kilkunastu sekundach puszczamy i sprawdzamy.

W przypadku bardziej opornych egzemplarzy cięciwę można przyciągnąć do ramienia i unieruchomić w tej pozycji na dłuższy czas, owijając np. pokrowcem od łuku czy jakimś paskiem na tyle szerokim, żeby nie zostawił śladów na powierzchni.

Niektórym typom łuków do symetrii daleko, górne ramię jest wtedy zawsze dłuższe od dolnego (najbardziej ekstremalnym przykładem jest yumi, czyli tradycyjny łuk japoński) i ugina się bardziej. Przy takich konstrukcjach ocena geometrii jest trudniejsza, łucznik musi się po prostu nauczyć, jaki kształt ramion jest prawidłowy w danym przypadku.
Nawet jednak w przypadku łuków niemal całkiem symetrycznych, kluczowe jest właśnie słowo "niemal". Ręka którą łucznik trzyma swoją broń przy strzelaniu nie jest symetryczna i prawie nigdy (pomijając współczesne łuki bloczkowe i pewne inne bardzo szczególne wypadki) ramion łuku nie ustawia się idealnie symetrycznie. Kiedy więc doprowadzimy do tego, że ich ugięcie jest już "na oko" prawidłowe, będziemy musieli zająć się tak zwanym tillerem, czyli ostateczną, precyzyjną regulacją. O czym w następnym odcinku.

Zauważmy, że do tej pory mówiliśmy tylko o tym jak mocno ugięte są ramiona a nie o ich kształcie. Praktycznie bowiem w przypadku łuków zbudowanych z nowoczesnych materiałów, z użyciem włókien szklanych czy węglowych, z kształtem nie ma na codzień żadnych problemów. Jeśli już jakiś odcinek ramienia zaczyna się uginać inaczej niż zwykle, to najpewniej coś w środku pękło lub się rozwarstwiło i konieczna jest poważniejsza naprawa (o ile w ogóle da się coś jeszcze zrobić). O wiele więcej zabawy mają posiadacze łuków z materiałów naturalnych, których ramiona trzeba często ponaciskać tu i tam, pocierając dłonią lub dodatkowo podgrzewając konkretne fragmenty warstwy rogowej (kiedyś nad żarzącymi się węglami, obecnie często nad kuchenką elektryczną) aż do uzyskania właściwej dla danego modelu krzywizny.

W następnym odcinku o tillerze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz